Małopolsce przybyła kolejna winnica i to od razu na
światowym poziomie. Winnica Wieliczka jest pierwszą w kraju prowadzoną zgodnie z zasadami
biodynamiki. W środę, 9 marca 2016 roku na pokazie prasowym w podziemiach wielickiej
kopalni mogliśmy popróbować pierwszych, degustacyjnych win.
Winnica znajduje się pod Pawlikowicami, trzy kilometry od
Wieliczki, miejsce jest piękne (jak mogliśmy zobaczyć na zdjęciach) jednak dojechać
tam niełatwo. Cała posiadłość ma około
piętnastu hektarów, ale pod winnice przeznaczy się docelowo mniej więcej 10
hektarów na stoku o wystawie południowej i południowo-zachodniej. – To moja góra! – miał powiedzieć Piotr
Jaskóła, kiedy po raz pierwszy zobaczył to miejsce.
Agnieszka Wyrobek Rousseau i Piotr Jaskóła |
Z wykształcenia jest leśnikiem ze sporym doświadczeniem
winiarskim (na Śląsku; sam nieraz nagradzałem medalami jego wina), zaś ze szkół
wyniósł przekonanie, że las najlepiej sobie radzi, kiedy mu się jak najmniej
przeszkadza – sam sobie radzi z przeciwnościami, buduje swój ekosystem i ciągle
się odradza. Winnica jest wspólnym dziełem jego oraz Agnieszki Wyrobek
Rousseau, nestorki polskiej enologii, z doświadczeniem (także biodynamicznym)
na wszystkich kontynentach, konsultantki m.in. winiarni Srebrna Góra w Krakowie.
Jej kolegą na studiach w Montpellier był m.in. Georg Meißner, guru winiarstwa
biodynamicznego. – Georg nie doradzał mi
w Wieliczce, ale obserwowałam jego ewolucję od skrajnego sceptycyzmu ku
poświęceniu się biodynamicznym praktykom. To na pewno mnie zainspirowało – mówi
Agnieszka.
Siedlisko na pawlikowskim stoku jest istotnie wyborne – gleby
tu gliniasto-piaszczyste, a przewyższenie zbocza wynosi blisko sto metrów, od
410 do 320 m n.p.m. Nawet poniżej winnicy mikroklimat pozwala na rozrost
ciepłolubnych hibiskusów. Słońce
oświetla winnicę od świtu po zachód. – A wilgoć – pytam? – To wygwizdów, wiatr
duje w poprzek stoku przez cały dzień, dlatego też w poprzek zbocza sadzimy
winnicę – dodaje Agnieszka. - Ale ziemia nam się tu kulfoniła, schodziła po zboczu, przez
lata wywracana przez pegeerowskie traktory przed zasiewami na 40 centymetrów w
głąb, stała się niestabilna. Gdy pierwsze nasady głębiej się ukorzeniły, proces
szczęściem się zatrzymał – wzdychał z ulgą Piotr – jednak minie jeszcze nieco
czasu, zanim uda nam się ją wyjałowić, bo była ekscesywnie nawożona. Dlatego
między innymi sadzimy rośliny, które przyśpieszają ten proces – grykę, len i
gorczycę. Biodynamika wyklucza się z monokulturą, to musi być nowy, naturalny,
wzajemnie uzupełniający się ekosystem – dodaje.
Autorzy mogą się już pochwalić własną pasieką, powstał
również sad z drzewkami jabłoni, grusz, śliw i wiśni. Znalazło się też miejsce
na słoneczniki. Do tej pory nasadzono viniferami (innych tu nie będzie)
dwadzieścia tysięcy krzewów na trzech hektarach. Są chardonnay, riesling, pinot
noir, merlot i cabernet sauvignon, jest też poletko eksperymentalne, na którym
spotkamy nawet krzaki grünera veltlinera.
To, co powstało w 2015 roku to ledwie zajawka przyszłości –
pierwsze zabutelkowane wina z ostatniego rocznika, flaszki degustacyjne – owoce
do wyrobu wina jeszcze kilka miesięcy temu wisiały na krzewach, to właściwie
niemal próbki beczkowe. Pierwsza sprzedaż ruszy za rok, kiedy Agnieszka i Piotr
przebrną przez mało romantyczne formalności rejestracyjne. Do marcowego smakowania autorzy przedstawili trzy swoje nowalijkowe
wina: chardonnay (fermentowane na własnych drożdżach), rieslinga (półsłodkiego)
i merlota. Ten ostatni wzbudził nieco moich refleksji. To obecnie bodaj jedyny
polski merlot, ale najmniej mi się kojarzy z Mitteleuropą. Ale skoro się udaje…
chapeau bas!
Kiedy rozmawiam z uznanymi, szczerymi i niewalczącymi ze
wszystkimi wokół biodynamikami na świecie, sam staję się zwolennikiem
biodynamiki. Zwykle najwyżej po godzinie mi przechodzi. Mam nadzieję, że po
rozmowie z Agnieszką i Piotrem mi nie przejdzie.
Oceny win z Winnicy
Wieliczka z 2015
87,5 Riesling
87 Chardonnay
85 Merlot
PS Pomysł na winnicę.Ten jest prosty, ale w Polsce jeszcze
nieznany. Każdy może sobie wydzierżawić w Winnicy Wieliczka co najmniej sześć
krzewów (lub wielokrotność tej liczby) i z każdego z nich dostanie butelkę wina
z własną etykietą. Flaszkę jedną, bo wydajność będzie tu niska – to wymóg
jakości. Może też brać udział w pracach w winniccy, a nawet tłoczyć owoce na
moszcz lub ręcznie je odszypułkowywać. Ale może też wszystko załatwić (i
podejrzeć) on-line). Szczegóły na: winnicawieliczka.pl oraz mojawinnica.pl/e-winiarz/