Czas Wina

środa, 25 sierpnia 2010

Kwaśny kolega

Dziwienie się jest rzeczą ludzką. Często jest to nawet dość przyjemne zajęcie. W świecie wina mamy z tym do czynienia na co dzień. I to dopiero jest frajda. Najczęściej z takim zjawiskiem mamy do czynienia, gdy odwiedzamy różne winiarnie i degustujemy wina w różnych miejscach.
Odwiedzałem ostatnio terytoria na północ od Wenecji, gdzie powstaje słynne prosecco. Ale akurat nie ono było tu najważniejsze. W czasie samotnej degustacji w jednej z najstarszych firm winiarskich świata – Collalto (ponad tysiąc lat tradycji!) – podano mi próbkę przedziwnego wina. Tak dziwnego, że chwyciłem się za głowę.
A cóż to było? Otóż… włoski blauer wildbacher. Wow! Nigdy bym się czegoś tak nieprawdopodobnego nie spodziewał. Blauer wildbacher to rzadka styryjska odmiana winogron, nawet w Austrii uprawiana tylko w tym miejscu. Służy głównie do wyrobu różowego wina o nazwie Schilcher, jednego z najkwaśniejszych win na świecie (średnio ponad 10 g/l). I jednego z najfajniejszych!
Nie wiadomo, jak taka zupełnie niekomercyjna odmiana trafiła do północnych Włoch. Nawet, jeśli przyjąć, że to wynik przynależności tych obszarów do Austro-Węgier, to i tak nad Dunajem jest znacznie więcej dużo bardziej znanych odmian, niż akurat blauer wildbacher.
We włoskim wydaniu Collalto – Rusello Selvagio Wildbacher 2007 – oceniłem aż na 89 punktów. I nie żałuję żadnego z nich. Choć nie wróżę temu szczepowi szalonego powodzenia na Półwyspie Apenińskim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz