Czas Wina

wtorek, 22 marca 2016

Ta góra jest nasza!

Małopolsce przybyła kolejna winnica i to od razu na światowym poziomie. Winnica Wieliczka jest pierwszą w kraju prowadzoną zgodnie z zasadami biodynamiki. W środę, 9 marca 2016 roku na pokazie prasowym w podziemiach wielickiej kopalni mogliśmy popróbować pierwszych, degustacyjnych win.

Winnica znajduje się pod Pawlikowicami, trzy kilometry od Wieliczki, miejsce jest piękne (jak mogliśmy zobaczyć na zdjęciach) jednak dojechać tam niełatwo.  Cała posiadłość ma około piętnastu hektarów, ale pod winnice przeznaczy się docelowo mniej więcej 10 hektarów na stoku o wystawie południowej i południowo-zachodniej.  – To moja góra! – miał powiedzieć Piotr Jaskóła, kiedy po raz pierwszy zobaczył to miejsce.
Agnieszka Wyrobek Rousseau i Piotr Jaskóła
Z wykształcenia jest leśnikiem ze sporym doświadczeniem winiarskim (na Śląsku; sam nieraz nagradzałem medalami jego wina), zaś ze szkół wyniósł przekonanie, że las najlepiej sobie radzi, kiedy mu się jak najmniej przeszkadza – sam sobie radzi z przeciwnościami, buduje swój ekosystem i ciągle się odradza. Winnica jest wspólnym dziełem jego oraz Agnieszki Wyrobek Rousseau, nestorki polskiej enologii, z doświadczeniem (także biodynamicznym) na wszystkich kontynentach, konsultantki m.in. winiarni Srebrna Góra w Krakowie. Jej kolegą na studiach w Montpellier był m.in. Georg Meißner, guru winiarstwa biodynamicznego.  – Georg nie doradzał mi w Wieliczce, ale obserwowałam jego ewolucję od skrajnego sceptycyzmu ku poświęceniu się biodynamicznym praktykom. To na pewno mnie zainspirowało – mówi Agnieszka.

Siedlisko na pawlikowskim stoku jest istotnie wyborne – gleby tu gliniasto-piaszczyste, a przewyższenie zbocza wynosi blisko sto metrów, od 410 do 320 m n.p.m. Nawet poniżej winnicy mikroklimat pozwala na rozrost ciepłolubnych hibiskusów.  Słońce oświetla winnicę od świtu po zachód. – A wilgoć – pytam? – To wygwizdów, wiatr duje w poprzek stoku przez cały dzień, dlatego też w poprzek zbocza sadzimy winnicę – dodaje Agnieszka. - Ale ziemia nam się tu kulfoniła, schodziła po zboczu, przez lata wywracana przez pegeerowskie traktory przed zasiewami na 40 centymetrów w głąb, stała się niestabilna. Gdy pierwsze nasady głębiej się ukorzeniły, proces szczęściem się zatrzymał – wzdychał z ulgą Piotr – jednak minie jeszcze nieco czasu, zanim uda nam się ją wyjałowić, bo była ekscesywnie nawożona. Dlatego między innymi sadzimy rośliny, które przyśpieszają ten proces – grykę, len i gorczycę. Biodynamika wyklucza się z monokulturą, to musi być nowy, naturalny, wzajemnie uzupełniający się ekosystem – dodaje.


Autorzy mogą się już pochwalić własną pasieką, powstał również sad z drzewkami jabłoni, grusz, śliw i wiśni. Znalazło się też miejsce na słoneczniki. Do tej pory nasadzono viniferami (innych tu nie będzie) dwadzieścia tysięcy krzewów na trzech hektarach. Są chardonnay, riesling, pinot noir, merlot i cabernet sauvignon, jest też poletko eksperymentalne, na którym spotkamy nawet krzaki grünera veltlinera.

To, co powstało w 2015 roku to ledwie zajawka przyszłości – pierwsze zabutelkowane wina z ostatniego rocznika, flaszki degustacyjne – owoce do wyrobu wina jeszcze kilka miesięcy temu wisiały na krzewach, to właściwie niemal próbki beczkowe. Pierwsza sprzedaż ruszy za rok, kiedy Agnieszka i Piotr przebrną przez mało romantyczne formalności rejestracyjne. Do marcowego smakowania autorzy przedstawili trzy swoje nowalijkowe wina: chardonnay (fermentowane na własnych drożdżach), rieslinga (półsłodkiego) i merlota. Ten ostatni wzbudził nieco moich refleksji. To obecnie bodaj jedyny polski merlot, ale najmniej mi się kojarzy z Mitteleuropą. Ale skoro się udaje… chapeau bas!

Kiedy rozmawiam z uznanymi, szczerymi i niewalczącymi ze wszystkimi wokół biodynamikami na świecie, sam staję się zwolennikiem biodynamiki. Zwykle najwyżej po godzinie mi przechodzi. Mam nadzieję, że po rozmowie z Agnieszką i Piotrem mi nie przejdzie.

Oceny win z Winnicy Wieliczka z 2015
87,5 Riesling
87 Chardonnay 
85 Merlot

PS Pomysł na winnicę.Ten jest prosty, ale w Polsce jeszcze nieznany. Każdy może sobie wydzierżawić w Winnicy Wieliczka co najmniej sześć krzewów (lub wielokrotność tej liczby) i z każdego z nich dostanie butelkę wina z własną etykietą. Flaszkę jedną, bo wydajność będzie tu niska – to wymóg jakości. Może też brać udział w pracach w winniccy, a nawet tłoczyć owoce na moszcz lub ręcznie je odszypułkowywać. Ale może też wszystko załatwić (i podejrzeć) on-line). Szczegóły na: winnicawieliczka.pl oraz mojawinnica.pl/e-winiarz/


Fot: Agnieszka Rogalska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz